Kraków,  Małopolska

Stary Fort przy Golikówce – podgórskie zakamarki Krakowa

Śnieżne burze, wały szkwałowe, grzmoty w środku zimy, wiatr na przemian z mrozem – nie czarujmy się, pogoda nas ostatnio nie rozpieszcza. Przy takiej aurze trudno czasami wyjść z domu, a co dopiero poszukać podróżniczych i wędrownych wyzwań. Kasia Nosowska w swoim hicie śpiewała: „Gdyby chociaż mucha zjawiła się, mogłabym ją zabić, a później to opisać”. Również szukałem ostatnio pretekstu i inspiracji. Znalazłem. Zaznaczam jednak na wstępie, jeśli zainteresuje Cię ten tekst i chociaż trochę wciągnie, prawdopodobnie również masz pozytywnego bzika na punkcie odkrywania nowych, często nietypowych miejsc.

fot. 1 – Fort Pomocniczy Piechoty LASÓWKA

MAPKA TRASY

Zamknęli bulwar

Nie zawsze jest możliwość, żeby pojechać gdzieś dalej. Można jednak po prostu wyjść i w zasadzie zmierzać tylko przed siebie. Rzuciłem ostatnio okiem na mapę Krakowa. Pomyślałem sobie: „Fajny ten bulwar we wschodniej części miasta”. W głowie ułożyłem plan, który potem nie do końca udało się zrealizować, ale o tym później. Szukałem trochę inspiracji. Czasami wystarczy impuls.

Jakoś niedawno wpadł mi gdzieś tekst, a właściwie rozmowa z pewnym człowiekiem, który postanowił pokonać każdą dostępną ulicę w Krakowie pieszo. Dostępną, czyli jaką? Każdą z wyjątkiem prywatnych, wewnętrznych oraz ekspresowych i tych, gdzie po prostu pieszo wejść się nie da. Blisko 3 tysiące ulic. Jeśli jesteście ciekawi projektu Pieszo przez Kraków, sprawdźcie i poczytajcie. Kamil Bąbel, jak sam mówi, nie do końca ma możliwości i czas, by wyjechać i zwiedzać inne, odległe miejsca. Postanowił odkryć najbliższą okolicę, jest za półmetkiem. Na stronie tego projektu jest dostępna mapa z oznaczonymi ulicami. Był już obok Waszego domu?

Wielu pomyśli: wariat. A dla mnie to gość, który inspiruje i daje motywację. Jeśli tu w dalszym ciągu jesteś i czytasz ten tekst, prawdopodobnie też masz w sobie coś z takiego pozytywnego, podróżniczego wariactwa.

W jeden ze styczniowych, wietrznych dni, podjechałem pod ulicę Koszykarską w Krakowie. Pewnie kojarzycie to miejsce głównie przez znajdujący się tam MORD (Małopolski Ośrodek Ruchu Drogowego). Być może ktoś z Was kończył lub zaczynał tam przygodę z kursem na prawo jazdy? 🙂

Plan był prosty. Wejść na południowy bulwar Wisły naprzeciwko elektrociepłowni w Łęgu, przy moście Nowohuckim oraz podążać nim na wschód kilka kilometrów. Z ulicy Koszykarskiej przeszedłem na Lasówkę. Niestety, tam okazało się, że bulwar jest w budowie, a właściwie gruntownej przebudowie. No nic, poszedłem ulicami wzdłuż Wisły.

fot.2 – Ulica Lasówka, wzdłuż Parku Rzecznego Ogród Płaszów
fot. 3 – Park Rzeczny Ogród Płaszów

Przez osiedle Lasówka, następnie wzdłuż Parku Rzecznego Ogród Płaszów, do ulicy Myśliwskiej. Odbiłem w lewo, dochodząc do ulicy Lipskiej i tamtejszego skweru. Okrążyłem go. Chciałem w tamtym miejscu ponownie spróbować wejść na bulwar, ale niestety, okazało się, że w dalszym ciągu jest rozkopany. Trzeba było iść dalej ulicami: Stefana Korbońskiego do Golikówki. Jeśli kojarzycie pętlę tramwajową na Małym Płaszowie, są to właśnie te rejony.

fot. 4 – Ogródki działkowe przy ulicy Korbońskiego i Mały Płaszów – w tle kominy Elektrociepłowni w Łęgu

Golikówka to kilkukilometrowa ulica, po części otaczająca od północy Rybitwy, dzisiejsze osiedle Krakowa, kiedyś po prostu wieś, która do krakowskiego Podgórza została włączona w 1973 roku. Rzeczywiście – Na Golikówce nie czuć miasta. Gdyby ktoś mnie tam wysadził, nie mówiąc wcześniej gdzie jadę, trudno byłoby mi się zorientować, że to część Krakowa. Pewnie dopiero widniejące za Wisłą potężne kominy w Łęgu, mogłyby naprowadzić na właściwy trop.

Fort w ruinie, czyli trochę historii

Po drodze zaglądam do Fortu Twierdzy Kraków o nazwie „50A Lasówka”. O Twierdzy Kraków i dwóch innych Fortach, które wchodzą w jej część, pisałem jakiś czas temu – Bodzów, ale także Fort Benedykt w Starym Podgórzu. Lasówka powstała w 1899 roku. Do dzisiaj zachowały się ruiny, fort jest mocno zaniedbany, ale coś zobaczyć jeszcze można. Wejście jest ogólnodostępne, chociaż muszę się Wam przyznać, że przy tak paskudnej pogodzie, nie było tam kompletnie nikogo. Szarówka dnia i hulający wiatr sprawiały, że miejsce to nabrało trochę mrocznej strony.

fot. 5 – Wejście do Fortu 50a Lasówka

Był to Fort pomocniczy piechoty. Miał za zadanie chronić południową stronę Wisły oraz pobliskie przeprawy na drugą stronę rzeki. Wjazdu do fortu broniła wartownia z trzema pancernymi strzelnicami. Niestety, dzisiaj już nic po nich nie zostało. Pełna obsada fortu pojawiała się tylko w chwilach zagrożenia, konfliktów zbrojnych. Projektantem Fortu 50a Lasówka był Polak, inż. Emil Gołogórski, generalny inspektor saperów armii austriackiej.

W latach 1918-19 obiekt został bardzo mocno zniszczony. W okresie międzywojennym fort należał do wojska i pełnił głównie funkcje magazynowe, podobnie podczas II Wojny Światowej, następnie przekazano go władzy cywilnej.

Od lat 60. XX wieku fort przechodził wiele zmian za sprawą przemysłowych przystosowań, ale jednocześnie niszczono jego pierwotny wygląd, dobudowując różne magazyny, schowki, montując instalacje chemiczne. Wiele razy rabowany i niszczony. Ostatnie 20 lat to niestety popadanie tego miejsca w ruinę, a szkoda, bo tereny wokół są bardzo ładne, a samo miejsce ma duże znaczenie historyczne. Ostatnio można było przeczytać, że Miasto chce wydzierżawić fort na 15 lat. Komu i w jakim celu? Tego nie wiadomo.

fot. 6 – Powstający Bulwar – Być może już wkrótce tamtędy przejdziemy wzdłuż Wisły

Do Fortu można dotrzeć brzegiem Wisły, oczywiście pod warunkiem, że jest on dostępny. Takie właśnie było moje założenie. Trasę miałem rozpocząć na Moście Nowohuckim i wzdłuż Wisły dotrzeć do tego miejsca, a potem ruszyć dalej. Przebudowa bulwaru to pokrzyżowała. Dobra wiadomość jest taka, że w kilku miejscach coś tam robią. Kto wie, może już w najbliższym sezonie letnim powstanie tam jakaś ścieżka pieszo – rowerowa?

Przez Rybitwy do mostu

Opuszczając Fort Lasówka, ruszyłem dalej w kierunku wschodnim, w dalszym ciągu ulicą Golikówka. Tak, jak wspominałem, mocno wiejskie klimaty. Po kilkudziesięciu minutach marszu, byłem na Rybitwach. Po pewnym czasie docieram do ulicy Szparagowej. Myślę, tutaj już na pewno dojdę skrótami, wzdłuż brzegu rzeki, do Mostu im. Kardynała Franciszka Macharskiego, wcześniej mijając Most Wandy. Niestety, po raz kolejny okazało się to niemożliwe. Roboty są na całej długości. Błotnisty nasyp i nic poza tym.

fot. 7 – Widok z ulicy Golikówka na Elektrociepłownie w Łęgu znajdującą się po drugiej stronie Wisły

Wsiadłem w autobus i przejechałem kilka przystanków na Podwierzbie. To już naprawdę skrajne części Krakowa, kolejny obszar o nazwie Przewóz, nadal jednak wchodzący w skład Dzielnicy Podgórze (jak cały opisywany przeze mnie dziś teren). Wysiadam na ulicy Feliksa Wrobela. Widzę ostatni punkt mojego planu, cel, do którego w całości miałem dotrzeć Bulwarem Wiślanym. Nie było to możliwe, trzeba jednak być elastycznym. Nie żałuję.

fot. 8 – Most im. Kardynała Franciszka Macharskiego

Most im. Kardynała Franciszka Macharskiego to budowla wykonana stosunkowo niedawno, bo oddano go do użytku w roku 2017. Na jego budowę zużyto 39 tysięcy ton betonu i blisko 7,5 ton stali zbrojeniowej. Zdecydowanie najbardziej okazały most w mieście, nocą pięknie oświetlony. Polecam każdemu, by po prostu po zmroku po nim przejechać. Jest częścią ekspresowej drogi S7 i IV obwodnicy Krakowa. Tak naprawdę to dwa wiszące, żelbetowe mosty, oddzielnie dla każdego kierunku o długościach 706m i 695,5 m.

Mapa trasy – Kolorem czerwonym pieszo, kolor fioletowy – autobusem

Całość powyższej trasy, nie licząc podwózki autobusowej, to około 9-10 kilometrów. Marsz na 2-3 godziny, wliczając w to postój i zdjęcia na Lasówce.

„W moich słowach słoma czai się, nie znaczą nic. Jeśli szukasz sensu, prawdy w nich – zawiedziesz się” – śpiewał dalej zespół Hey. A Ty, czytelniku, zawiodłeś się tym tekstem? A może sam ruszysz po krakowskich ulicach? Miał być bulwar i dużo Wisły, a wyszła jakaś tam Golikówka czy Rybitwy z finałem pod potężnym mostem. Miejsca, które mnie na swój sposób urzekły. Spokój w środku ogromnego miasta. Uroki chodzenia, odkrywania, zwiedzania. Nie zawsze tylko to, co popularne, musi być piękne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *