Śląsk

Po śląsku w góry – Skrzyczne i okolice

Dla koneserów złotego trunku kojarzony tak naprawdę tylko z jednym. Piwem. Może jeszcze trochę z wodą źródlaną. Żywiec. Miasto u bram Beskidu Śląskiego od strony wschodniej. Nad Sołą i Koszarawą. Obie wpadają szerokim korytem do Jeziora Żywieckiego. Tam zaczynam swoją wędrówkę na Skrzyczne. Najwyższą górę tego Beskidu widzę z daleka. Już wiem, że to będzie dobra trasa.

fot.1 – widok na Beskid Śląski spod Skrzycznego

Schowałem mapę do kieszeni i ruszyłem na planowany spontan. Z Żywca w kierunku pasma górskiego oddalonego o kilka kilometrów. Przeciąłem S1 i ulicą Św. Michała Archanioła zmierzałem w kierunku Leśnej i dalej – Lipowej. To stosunkowo ruchliwa ulica, a sama droga pod właściwy szlak na Skrzyczne ma około 10 kilometrów. Jeśli więc masz samochód, warto podjechać.

Skrzyczne – W samo południe

Ja zrobiłem sobie rozgrzewkę. Po blisko dwóch godzinach marszu dotarłem do Doliny Zimnika skąd zaczyna się właśnie szlak niebieski. Minąłem Hotel Zimnik i charakterystyczny tartak. Tam znajdziecie parking samochodowy. Nie wchodzimy do lasu. Popełniłem ten błąd i szlaku musiałem potem szukać na przełaj, bo nie chciało mi się wracać. Przed zalesieniem po prawej stronie zobaczymy malutki wyciąg narciarski, taką tam, oślą łączkę. Nad nim będzie widać kamienną ścieżkę. Właśnie w tym miejscu warto poszukać początku szlaku.

etap 1 – Niebieski Szlak na Skrzyczne od strony Doliny Zimnika

Moja piesza wędrówka z Żywca sprawiła, że u podnóża góry byłem dopiero koło 10:30. Nie ukrywam, trochę późno. Narzuciłem więc swoje tempo. Generalnie, z Doliny Zimnika na Skrzyczne (1257 m. n.p.m) idzie się około 2 godzin. To nadal spora odległość, bo w kierunku szczytu zmierza się równomiernie w górę po garbie tego masywu – ponad 4 kilometry. Szlak jest całkiem przyjemny. Mniej więcej 3/4 tej trasy to bardzo podobne, stosunkowo delikatne nachylenie. Końcówka jest nieco bardziej stroma i intensywna, ale też już powyżej zalesienia, wśród kosodrzewiny, więc i widoki coraz piękniejsze. Trudniejsze podejścia przemierza się zatem zdecydowanie łatwiej. Żal nie przystanąć co kawałek.

Siedzę na leżaczku. Piękne słońce, bezalkoholowe piwko w dłoni, frytki. Nie, to nie plaża. To dalej góry. Schronisko na szczycie Skrzycznego oferuje takie właśnie atrakcje. Duży taras, stosunkowo mało ludzi, bo na wędrówkę wybrałem się w środku tygodnia. W oddali piękny krajobraz na Żywiec i pobliskie miejscowości, Jezioro Żywieckie. Jest pięknie. Relaks i godzinny odpoczynek. W weekend? Przypuszczam, że ciężko wbić tam palec.

Na najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego można też oczywiście wyjść od strony Szczyrku. Jeszcze łatwiej wyjechać wyciągiem krzesełkowym. Niezależnie od tego, jak tam dotrzesz, widoki na wierzchołku są naprawdę piękne – zarówno w stronę samego Beskidu Śląskiego, ale też w tę drugą – w kierunku Żywca, Bielska Białej, Beskidu Małego.

fot. 2 Krajobraz spod Skrzycznego
fot. 3 Skrzyczne Szczyt
fot. 4 Krajobraz ze Skrzycznego na północ, trasa narciarska
fot. 5 Na środku – Beskid Mały. Z lewej strony Brama Wilkowicka, która oddziela Beskid Mały od Śląskiego

Śląski garb

Po odpoczynku ruszyłem w kierunku Małego Skrzycznego, a więc w kierunku zachodnim, szlakiem zielonym. To urokliwa trasa grzbietem Beskidu Śląskiego. Po około godzinie, może z lekkim hakiem, dotarłem do Malinowskiej Skały. Tam można również odpocząć w przyjemnym miejscu pod ogromnym głazem… albo na nim. Ten etap bardzo mocno przypominał mi Połoninę Wetlińską w Bieszczadach. Skala trudności też podobna. Kamienie, trochę pod górkę, ale też sporo zejść.

fot. 6 Garb Beskidu, w oddali Skrzyczne
etap 2 – Skrzyczne – Małe Skrzyczne – Kopa Skrzyczeńska – Malinowska Skała

Za Malinowską Skałą pojawia się alternatywa skrócenia trasy. Możemy zejść na szlak żółty i zmierzać w kierunku Lipowej i Doliny Zimnika, a więc do mojego punktu wyjścia na Skrzyczne. Idąc jednak dalej zielonym szlakiem wydłużam trasę. Minąłem Zielony Kopiec i tutaj kolejna opcja, odbicia w prawo na Wisłę. Nie tym razem jednak 🙂 Mój zielony szlak, który za jakiś czas łączy się z czerwonym, prowadzi na Baranią Górę, drugi wierzchołek pod względem wysokości w Beskidzie Śląskim. Początkowo myślałem, by go również zaatakować. Czasowo i siłowo nie było to już jednak możliwe.

Na Magurce Wiślańskiej odbiłem w lewo na szlak czerwony w kierunku Węgierskiej Górki. Potem jednak zamiast schodzić właśnie do tej miejscowości, skręciłem raz jeszcze w lewo na niebieski szlak do Radziechowy. Okrążyłem zatem ten fragment Beskidu, a pozostawiana przeze mnie trasa była cały czas widoczna i robiła niesamowite wrażenie. Naprawdę warto. Na Baranią nie dotarłem, ale mijając ją po prawej ręce pomyślałem w duchu: „jeszcze się policzymy, wrócę”. Teraz, pisząc te słowa, myślę sobie, że podobnie mówiła Buka, która opuszczała Dolinę Muminków. Takie tam – pokręcone skojarzenie 🙂

fot 7. Szczyt z prawej – Skrzyczne. Na lewo – garb Beskidu (Małe Skrzyczne, Kopa Skrzyczeńska, Malinowska Skała, Zielony Kopiec)
etap 3 – Malinowska Skała – Magurka Wiślańska – Jaworzynka – Matyska

Radziechowy-Wieprz. Czekając na pociąg załapałem się nawet na fragment meczu tamtejszej drużyny. To tak na marginesie. Chyba przegrali… Do tamtej miejscowości zszedłem. Szlak niebieski kończył się, omijając górę Matyska (609 m n.p.m) – tak zwaną Beskidzką Golgotę. Stoi na niej Krzyż Milenijny, do którego poprowadzone jest 14 stacji Drogi Krzyżowej. Sama wieś Radziechowy ciągnie się okropnie… szedłem i szedłem… i szedłem. Końca nie widać.

Zdecydowanie warto przejść taką lub podobną trasą. Uroki Beskidu Śląskiego zrobiły na mnie duże wrażenie.

A możliwości szlakowych jest oczywiście zdecydowanie więcej. W majowym tygodniu ludzi było jak na lekarstwo, co tylko pogłębiało wrażenia i emocje. Poziom trudności szlaków? Jak to w górach, które nieco przekraczają tysiąc metrów. Zdarzają się nieco bardziej ostre podejścia, ale też bez przesady. Co więcej, jak już osiągniecie Skrzyczne, warto potem przejść chociaż kawałek wierzchołkami. Opisana przeze mnie droga po samych górach – pomijając dojście z Żywca i wędrówkę po wsi Radziechowy – to około 20 kilometrów. Naprawdę ciekawa trasa, którą jednak w każdej chwili można skrócić lub… wydłużyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *