Szlak przez Dolinę Mnikowską do Brzoskwini
Tenczyński Park Krajobrazowy rozciąga się na sporym terenie na zachód od Krakowa. W jego obszar wchodzi aż pięć rezerwatów przyrody i kilka pięknych dolinek. Jednym z nich jest Rezerwat Doliny Mnikowskiej. Malownicze pejzaże, skały, lasy. Warto wyruszyć pod Kraków, by przekonać się o walorach tego regionu. Trasę można kontynuować w wielu kierunkach. Przemierzyłem także Wąwóz Półrzeczki oraz Dolinę Brzoskwinki. Przez te tereny przeprowadzi nas szlak niebieski. To południowa część Jury Krakowsko-Częstochowskiej – tak zwany Garb Tenczyński.
Wzdłuż Sanki
Szlak niebieski …
rozpoczyna się w Mnikowie, nieopodal sklepu ogólnospożywczego, a także Ochotniczej Straży Pożarnej. Dojedziemy tam oczywiście samochodem, ale też bez większych problemów autobusem miejskim, linią aglomeracyjną. Kursują tam numery 269 oraz 209.
W początkowej fazie szlaku niebieskiego okrążamy kościół pw. Św. Brata Alberta i zaraz za nim zaczyna się wąska dróżka, a także stacje drogi krzyżowej. Dokąd prowadzą? O tym za chwilę.
Po kilometrze marszu dochodzimy do miejsca, gdzie kończą się zabudowania, a także asfaltowa nawierzchnia. Pojawia się na drodze nieco myląca wskazówka, która w zasadzie nakazuje nam skręcenie w lewo na łąkę, gdzie za chwilę jednak mamy tabliczkę z terenem prywatnym. Należy przejść kilka metrów dalej i przy starej, drewnianej stodole odbić w lewo. Pojawią się tam również drogowskazy. Przez drewniany mostek wchodzimy na teren Rezerwatu Doliny Mnikowskiej. Wcześniej, na skrzyżowaniu w Mnikowie rozpoczął się natomiast Tenczyński Park Krajobrazowy, którego częścią są tutejsze dolinki.
Trasa wiedzie wzdłuż Sanki, rzeczki, która ma łącznie 18,3 kilometra długości. Wypływa ona w miejscowości Frywałd, jest lewym dopływem Wisły, do której wpływa nieopodal Mirowskiego węzła autostrady A4, w Bielanach. Zaliczana do I klasy czystości wód, płynie przez tereny nieuprzemysłowione oraz niezurbanizowane, głównie przez Tenczyński Park Krajobrazowy. Dlatego też przy jej ujściu znajduje się ujęcie wody pitnej dla części Krakowa. Korzystają z tego źródła m.in. mieszkańcy Dzielnicy Zwierzyniec.
Na szlaku niebieskim, wzdłuż Sanki, mijamy wiele pięknych skał. Trzeba pamiętać, że cały ten region zalicza się już do Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Coraz częstsze skały wapienne w krajobrazie nie powinny nas zatem szczególnie dziwić. Warto jednak wiedzieć, że zaledwie kilkanaście kilometrów od Centrum Krakowa można już spotkać takie urokliwe miejsca i nie musi to być Ojcowski Park Narodowy. Od Centrum Kongresowego przy Rondzie Grunwaldzkim, najkrótszą trasą do Mnikowa, mamy nieco ponad 17 kilometrów.
Legendarna skała i miejsce kultu Maryjnego
Po przejściu kolejnych 500 metrów docieram do punktu, gdzie po lewej stronie ukazuje się wielka skała, a na niej wizerunek Matki Bożej, nazwanej potocznie Skalską. Pierwotnie, namalowany został w roku 1863 przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego, współzałożyciela Towarzystwa Tatrzańskiego.
Dlaczego wizerunek na skale? Pierwsze podanie mówi o tym, że Matka Boska miała ukazać jaskinię za skałą powstańcom styczniowym, jako alternatywne schronienie. Faktem jest, że w rejonie tym ukrywało się wielu powstańców. Druga wersja mówi o tym, że to hrabina Potocka poprosiła Radzikowskiego o namalowanie obrazu. Po modlitwie o uzdrowienie swojej córki, rzekomo w śnie przyśniła się jej Matka Boska, właśnie na skale w Dolinie Mnikowskiej.
Niezależnie od motywów namalowania obrazu, pewne jest, że krakowianie mieli tutaj swoistego rodzaju miejsce kultu. Kiedy zaborca zabronił odprawiać msze i nabożeństwa w kościołach krakowskich, wielu mieszkańców przybywało właśnie do Doliny Mnikowskiej, by pod wizerunkiem Maryjnym uczestniczyć w tajnych mszach.
Z miejscem tym wiąże się także fakt dotyczący Karola Wojtyły. W roku 1952 nasz przyszły papież, wyruszył szlakiem z krakowskiego Salwatora, przez Las Wolski, Sikornik, Kryspinów, Cholerzyn, dotarł do Doliny Mnikowskiej. Mówi się, że była to jedna z pierwszych tego typu wędrówek, która oficjalnie zapoczątkowała jego wielkie wyprawy po Polsce i świecie oraz zamiłowanie do szlaków i gór.
W latach 80. XX wieku obraz został zamalowany. Dzisiaj możemy obserwować nowy, odnowiony. Miejsce pozostało z charakterem sakralnym. Pod wizerunkiem Maryi znajduje się ołtarz. Pod samą skałę prowadzi 138 schodków, wzdłuż których znajdują się ostatnie stacje, wspomnianej wcześniej, Drogi Krzyżowej.
Ruszam dalej. Po dwóch kilometrach od Mnikowa dochodzę do parkingu w Mnikowie-Skałkach. Do tego punktu bez problemu dotrzemy także samochodem, jadąc przez Mników. Kursuje tam także autobus nr 209, choć niezbyt często. W Skałkach mamy znowu trochę zabudowań.
Po przejściu kilkuset metrów szlakiem niebieskim, pojawia się także ścieżka oznaczona na czarno. Można nią odbić na zachód i dotrzeć do szlaku czerwonego w rejonach Rezerwatu Zimny Dół. Nie ukrywam, że takie były moje pierwotne plany, by udać się w tamtym kierunku. W trakcie wycieczki postanowiłem jednak pójść dalej na północ szlakiem niebieskim, kierując się w stronę autostrady A4. Możliwości na wycieczki jest w tych rejonach jednak sporo i będę chciał tam wrócić, by odkrywać nowe tereny.
Rzeczka, której nie ma
Kierując się dalej niebieskim szlakiem, przechodzi się przez Wąwóz Półrzeczki. Jego dnem czasami płynie woda. To strumyk zasilający Sankę. Zdarza się to jednak wyłącznie po większych opadach, najczęściej kilkudniowych. W upalne lato raczej nie uświadczymy tam wody. Taki strumyk widmo. Wąwóz jest niezwykle malowniczym miejscem, pełnym dzikości, powalonych drzew, pięknych leśnych skarp.
Po prawej ręce mijam większe skały, które otrzymały swoje nazwy. Te popularniejsze, wyszczególnione na mapach, to: Skała na Łopiankach, Księżycowa, Mnik, Kanapa, Zaciszny Filar. Dostęp do nich jest utrudniony, zwłaszcza w okresie, kiedy las jest mocno porośnięty krzakami. Skały znajdują się bowiem po drugiej stronie wąwozu.
Przez Wąwóz Półrzeczki dobrym tempem przejdziemy, tak naprawdę, w pół godziny. Jest to cały czas szlak niebieski, prowadzący w kierunku autostrady A4. Dochodząc do „czwórki”, szlak się nie kończy. Do tego punktu przemierzyłem nieco ponad pięć kilometrów. Kieruję się wzdłuż autostrady wytyczonym oficjalnie szlakiem przez kolejne dwa kilometry. Cóż, przez około kilometr jest trochę szumu od jadących samochodów.
Idąc tamtą dróżką, co jakiś czas możemy także obserwować startujące samoloty z lotniska w Balicach. Znajdujemy się bowiem maksymalnie do 4 kilometrów w linii prostej od końca pasa. Przelatujące stosunkowo nisko maszyny nad Doliną, to tak naprawdę jedyna rzecz, która ewentualnie może nieco rozpraszać tamtejszy spokój.
Szlak wzdłuż potoku Brzoskwinki
Przecinam autostradę i wchodzę do wsi Chrosna. To cały czas szlak niebieski, który za autostradą łączy się ze szlakiem czerwonym – okrężną trasą wokół Chrosnej i Doliny Brzoskwinki. Przechodzę obok kapliczki i docieram do końca wsi. Na granicy Chrosnej i Morawicy znajduje się niewielki parking u progu Doliny Brzoskwinki.
Od wspomnianego parkingu do „centrum” Brzoskwini jest równe dwa kilometry szlaku. To kolejne, niezwykle malownicze miejsce. Wędrujemy wzdłuż potoku Brzoskwinka, by za chwilę odbić w lewo szlakiem niebieskim, w las, wspiąć się delikatnie i kroczyć obok wielu skał.
Podobnie jak przy Wąwozie Półrzeczki, tutaj również mają one swoje nazwy: Lisie Jamy, Położna, Obchodna, Zręb, Mysiura, Żmijowe, Brzuszna Skała. Jeżeli ktoś nie ma ochoty atakować wzniesienia ze skałami, może całkiem śmiało iść cały czas dróżką wzdłuż rzeczki. Warto wspomnieć, że Brzoskwinka to lewy dopływ, opisywanej wcześniej, Sanki.
Dolina Brzoskwinki to miejsce dobrze zadbane. Przy głównej dróżce znajdziemy kosze na śmieci, altanę, miejsce na ognisko oraz mały placyk zabaw i rekreacji. Oczywiście wszystko już nieco bliżej wsi Brzoskwinia. Sama miejscowość nie należy do dużych, zdecydowanie ma swój klimat. Przechodząc tamtędy, pomyślałem, że tereny te są tak blisko wielkiego Krakowa, a już tak bardzo od niego odosobnione, trochę wiejskie, zdecydowanie spokojne.
Trasę zakończyłem w Brzoskwini. Zważając na wysoką temperaturę, nawet taka wycieczka sprawiła, że wylało się trochę potu. Przeszedłem dokładnie 10 kilometrów. Sam szlak niebieski na tym dystansie jest mierzony na 9 kilometrów, ale nie uwzględnia on wówczas podejścia pod skałę z wizerunkiem Maryjnym w Dolinie Mnikowskiej. Tak czy tak, ale dyszka raczej pęka. Jeśli chodzenie Ci nie straszne, bez problemu pokonasz taką odległość w przyjemnym otoczeniu przyrody.
Jak wspomniałem, cały szlak niebieski prowadzi od Mnikowa do Zabierzowa i mierzy ponad 17 kilometrów. Nie ukrywam, że kiedyś będę chciał go całego prześledzić i dokładnie spenetrować podkrakowskie dolinki. Zaznaczam jednak, że opisane przeze mnie tereny w dzisiejszym tekście są idealnym miejscem również na krótkie spacery. W każde miejsce można łatwo dojechać samochodem i po prostu trochę pospacerować. Piękne tereny z wieloma możliwościami rekreacji.