Małopolska

Sularzowa i Babica z Myślenic – pasmem Beskidu Makowskiego

Od dłuższego czasu chodziła za mną trasa z Myślenic w stronę Babicy. Szczerze, przyznam się, wychodząc na czerwony szlak, nie byłem pewien, jaki będzie cel tej wędrówki. Wiedziałem jedynie, że nie chcę schodzić z powrotem do Myślenic. Plebańska Góra, Sularzowa, Babica, Kamionka, aż do linii kolejowej nr 97. Wycieczka ostatecznie długa, tak więc i tekst krótki nie będzie. Chodźmy zatem na Mały Szlak Beskidzki Pasmem Babicy – kwintesencję Beskidu Makowskiego.

fot. Ten widok sam przemawia: zostań i obserwuj.

SPIS TREŚCI:
Mapa całej trasy
Myślenicka lipa
Plebańska Góra
Sularzowa
Trzebuńska Góra
Babica i Babica Zachodnia
Końcówka
Palcza
Kamionka i droga papieska
Pod progiem Chełmu
Stronie

Myślenicka lipa

Trasę rozpoczynam w Myślenicach. Na szlak czerwony, mający początek w tym mieście, wchodzę na ulicy Ogrodowej nieopodal basenu Aquarius. Właśnie ten punkt posłuży nam za początek wędrówki. Po przejściu kilkuset metrów znajduję się na szutrowym szlaku, wkraczając na niego na końcu ulicy Ogrodowej i początku ulicy Solidarności, która odbija na zachód.

fot. Dojście do ulicy Ogrodowej przy Basenie Aquarius od strony ulicy Rajmunda Bergela.
fot. To już ulica Ogrodowa i szlak czerwony.
fot. Koniec ulicy Ogrodowej, w prawo odbija pod kątem 80 stopni ulica Solidarności. Na wprost, wzdłuż płotu szlak czerwony, za którym podążam.
fot. Na początku szlaku czerwonego.

Od wejścia na ścieżkę leśną po kilometrze dotarłem do miejsca, w którym kiedyś rosło piękne i stare drzewo. Blisko 200-letnia lipa została połamana przez wiatr w 2015 roku. Posadzona na zboczu Plebańskiej Góry w 1830 roku przez Austriaków. Nie wiadomo do końca, w jakim celu zaborca posadził drzewo, natomiast prawdopodobnie miało to jakiś związek z obronnością.

fot. Tyle zostało z lipy posadzonej w tym miejscu w roku 1830.

Jeszcze przed połamaniem przez wiatry, myślenicka lipa kilka lat wcześniej została podpalona przez chuliganów. Mocno ją wtedy osłabiono. Wiedząc, że kres drzewa jest prawdopodobnie bliski, obok posadzono w 2005 roku inną, 12-letnią już lipę. Jak łatwo policzyć, dzisiaj ma 32 lata. Obok pnia starego drzewa i nowej lipy postawiono w roku 2019 kapliczkę maryjną, a także ławki na odpoczynek czy biwak. Miejsce stanowi punkt widokowy w kierunku myślenickiego Chełmu i doliny Raby.

fot. Stary pień drzewa i to, co z niego zostało.
fot. Tablica: „Pragnę, abyście codziennie odmawiali różaniec”.

Kontrowersje wokół herbu

W wielu artykułach możemy znaleźć informację, że w myślenickim herbie, na którym widnieje drzewo, zamieszczono właśnie lipę z Plebańskiej Góry. Nic bardziej mylnego, gdyż wedle wiarygodnych źródeł, herb Myślenic został nadany przez Cesarza Franciszka II w 1797 roku, a więc kilkadziesiąt lat przed posadzeniem lipki.

fot. Miejsce z lipą znajduje się na 395 metrach n.p.m.

Drzewo z herbu najprawdopodobniej przedstawia dęba. Drzewa te rosły bujnie na myślenickich wzgórzach. Legendy o lipie plebańskiej w herbie to bardziej wytwór ludzkich fantazji. Faktycznie bowiem w XX wieku lipa z Plebańskiej Góry była widoczna nawet z centrum. Stanowiła pewien niepodważalny symbol Miasta. Nic dziwnego, że mieszkańcy dorabiali swoje mity.

fot. Ruszam w kierunku Polany Mikołaja. ->Wróć do początku tekstu <-

Plebańska Góra

Po krótkim odpoczynku z widokiem na przepiękną grę chmur nad Doliną Raby, ruszyłem dalej w kierunku Plebańskiej Góry oraz Polany Mikołaj. Ten odcinek trasy wiódł przez łąki i sady, co jakiś czas odkrywając liczne krajobrazy.

fot. Szlak czerwony w kierunku Plebańskiej Góry.
fot. Krzyż Światowych Dni Młodzieży, wzniesiony 23 czerwca 2016 roku. Rokrocznie 13 września odprawiana jest tam Msza w Św. Podwyższenia Krzyża.

Tuż za krzyżem wzniesionym z okazji Światowych Dni Młodzieży z udziałem Papieża Franciszka w Polsce, szlak czerwony wkracza w las. To wschodnie rubieże Plebańskiej Góry, na którą nie poprowadzono oficjalnego szlaku. Ten doprowadza nas do Polany Mikołaja, natomiast z niej można odbić na ścieżkę do szczytu Plebańskiej Góry. Wszystko czytelnie oznakowane.

fot. Po wejściu do lasu szlak czerwony w kierunku Polany Mikołaj.
fot. Polana Mikołaj.

Łąka z historią

Z miejsca wymarszu w Myślenicach do Polany Mikołaj mamy dokładnie 2,2 kilometra. Jest to zatem dystans na bardzo przyjemną, krótką wędrówkę, a znajdujemy się w środku lasu, na urokliwej łące. Na polanie stoi murowana kamienna kapliczka z wizerunkiem św. Mikołaja, która została wniesiona w 1782r przez pasterzy, następnie przebudowana w 1945. W czasie okupacji polana była miejscem spotkań partyzantów z Armii Krajowej. To właśnie tutaj w 1944 roku utworzono oddział „Pościg”.

Na przełomie sierpnia i września, a ostatnio 15 sierpnia w Święto Wojska Polskiego i Wniebowzięcia NMP, odprawiana jest na Polanie Mikołaj Msza Święta w intencji Ojczyzny. Tradycja nabożeństw sięga do roku 1945, a odprawiane były w tym miejscu nawet w latach, kiedy zakazywały tego komunistyczne władze.

Na „Mikołaju” znajdziemy miejsce na ognisko, a także ścieżkę w kierunku „wierzchołka” Plebańskiej Góry (510 metrów n.p.m.), która zaliczana jest do Korony Beskidu Myślenickiego, tworu wymyślonego stosunkowo niedawno.

fot. Plebańska Góra pierwszy szczyt tego dnia. Wróć do początku tekstu -> KLIK

Sularzowa

Wędrówkę kontynuowałem szlakiem czerwonym w kierunku zachodnim. Ścieżka wiodła cały czas lasem. Po niespełna godzinie dotarłem do skrzyżowania, które na mapach oznaczono jako Sularzówka. To w tym miejscu rozpoczyna się również szlak zielony, który prowadzi na Kotoń Zachodni i dalej w rejon południowo-zachodni Beskidu Makowskiego. Powędrowałem jednak dalej ścieżką czerwoną.

fot. Z Mikołaja w stronę Sularzowej.

Kilkaset metrów za wspomnianym wyżej skrzyżowaniem szlaków docieram do tabliczki na drzewie, która kolejny raz przekazuje komunikat „do szczytu”. Tym razem strzałka kieruje nas na Sularzową (617 m n.p.m.), kolejny punkt Beskidu Myślenickiego, który warty jest odnotowania. Podobnie jak Plebańska Góra, w całości zalesiony, bez większych walorów krajobrazowych.

Dodam jeszcze, iż właśnie z północnych zboczy Sularzowej spływają cieki wodne, tworząc Bysinkę, rzeczkę przepływającą przez Bysinę i centrum Myślenic, wpadając tam do Raby.

fot. Sularzowa (617 m n.p.m.)

Na Sularzowej podjąłem decyzję, że nie ma odwrotu, a kolejnym celem wycieczki tego dnia będzie Babica. Z Sularzówki około 8 kilometrów drogi w zdecydowanej większości poprowadzonej lasem. Kontynuacja Małego Szlaku Beskidzkiego oznaczonego na czerwono.

fot. A oto muchomorek mały. Pomijając tego czerwonego kolegę, na trasie minąłem kilku grzybiarzy z koszami wypchanymi grzybami. Tymi jadalnymi, mam nadzieję 😉

Zatrzymany czas – Trzebuńska Góra

fot. Od Sularzowej dalsza część szlaku czerwonego. Nadal lasem z przydrożną kapliczką na drzewie. Gdzieniegdzie gra świateł.
fot. Przydrożna kapliczka. Wiele odnajdziemy na tej trasie.

Wyciszenie. To słowo, które idealnie oddaje ten etap trasy. Ciągle lasem, brak ludzi. I nagle – dochodzę do polanki, na której dostrzegam zabudowania. Na mapach punkt oznaczony jako Na Dział, a troszkę dalej znajduje się Trzebuńska Góra (625 metrów n.p.m.). Przechodzę obok domu, przy którym Państwo obierają grzyby, a pieski chętnie wyskoczyłyby za ogrodzenie, „witając” nieproszonego gościa 😉 Na szczęście, brama zamknięta.

fot. Na Dział.

Mieszkańcy tego miejsca chyba często mają wrażenie zatrzymanego czasu. Naprawdę można pozazdrościć odludzia i spokoju, choć przecież jeszcze wcale nie tak daleko od głównych zabudowań i wiosek u podnóży gór.

Trzebuńska Góra (625 m n.p.m.) znajduje się na liście wierzchołków Beskidu Makowskiego zwanego także Średnim. Jej nazwa pochodzi od Trzebuni, wioski położonej u południowych zboczy górki. Podobnie jak wcześniej Sularzowa czy Plebańska Góra, najwyższy punkt nie jest zlokalizowany bezpośrednio na na szlaku czerwonym. W przeciwieństwie jednak do tamtych wierzchołków, tutaj nie widziałem oznaczenia „do szczytu”.

Pod rezerwatem

fot. Krzyż na Kozówce.

Schodząc z Trzebuńskiej Góry, dotarłem do Rezerwatu Przyrody Las Gościbia. Przed nim w narożniku stoi krzyż na Kozówce, od nazwy przysiółka wsi Harbutowice. Przez rezerwat nie poprowadzono żadnych szlaków, a czerwony, którym szedłem, omija ten teren wzdłuż południowej granicy.

Kiedy minąłem przecinkę w lesie na słupy i przewody wysokiego napięcia, dotarłem po chwili do małej polanki przy kapliczce św. Huberta. Przestrzeń cicha, urokliwa, z wiatą i ławkami wokół miejsca na ognisko. Zrobiłem sobie tutaj nieco dłuższą przerwę na posiłek.

fot. Tuńczyk w południe 😉
fot. Polanka przy kaplicy św. Huberta.

Do szczytu Babicy spod św. Huberta pozostało mi niecałe dwa kilometry drogi. Dosyć spokojna leśna trasa z niewielkimi podejściami. Po drodze mijam jeszcze Słoneczną (681 metrów n.p.m.), wzniesienie oznaczone na niektórych mapach, aczkolwiek trudno je zlokalizować bez GPSa, nie jest też oznaczone na szlaku.

Powrót do początku tekstu –> KLIK

Babica i dzika okolica

Melduję się na Babicy (728m n.p.m.). To najwyższy punkt na mojej trasie tego dnia. Szczyt zalesiony, choć gdzieniegdzie pojawiają się pewne prześwity z ładnymi krajobrazami. W okolicach Babicy można napotkać głębsze wykopy oraz stare schrony, które utworzyli w tym miejscu żołnierze armii austrowęgierskiej podczas I Wojny Światowej. Wzgórza Beskidu Makowskiego czy Wyspowego miały dość ważny i taktyczny charakter dla wojsk tamtego konfliktu.

fot. Babica – szczyt zaliczany do Korony Beskidu Makowskiego (Średniego).

Od momentu punktu wyjścia (tutaj możesz wrócić), do szczytu Babicy w nogach miałem już 16 kilometrów, licząc wszystkie „odejścia” od trasy, kiedy to np. dochodziłem do konkretnych szczytów Sularzowej czy wcześniej Plebańskiej Góry.

Polaną na Babicę Zachodnią

Po krótkim postoju na Babicy ruszyłem dalej przez Kliniec (717 m n.p.m.). Szlak czerwony po kilkuset metrach odbija nieco w prawo i znajdujemy się przy wielkiej polanie, a trasa nie tyle jest leśną ścieżką, co szutrową drogą, zresztą mija mnie nawet terenowy samochód.

fot. Polana, a wzdłuż niej szutrowa droga (szlak czerwony) w kierunku Babicy Zachodniej, a dalej Palczy.

Właśnie takimi terenami, połowicznie zadrzewionymi, trochę otwartymi, docieram do Babicy Zachodniej (633 m n.p.m.). Troszkę wcześniej Pod Bieńkowską Górą można odbić ze szlaku czerwonego na drogę czarną w kierunku północnym, którą dotarlibyśmy do niebieskiego szlaku i Przełęczy Sanguszki.

fot. Szlak czerwony przed Babicą Zachodnią.

Na Babicy Zachodniej mamy natomiast bezpośrednie wejście na niebieski szlak, który będzie przez jakiś czas równoległy czerwonemu. Na południe natomiast można skierować się w kierunku miejscowości Bieńkówka a dalej na Koskową Górę.

fot. Dalej szlak czerwony przed Babicą Zachodnią.
fot. Promienie słońca oświetlają Koskową Górę.

Kontynuowałem połączonymi kolorami niebieskim i czerwonym w stronę zachodnią. Azymut obrany na Palczę. Tymczasem, kawałek za rozwidleniem dróg na Babicy Zachodniej znajduje się samotna ławka przy szlaku, z której rozpościerają się wspaniałe widoki na Koskową Górę, ale i całe pasmo po północnej stronie Makowa Podhalańskiego i Suchej Beskidzkiej. W oddali natomiast na południowy-zachód można dostrzec Okrąglicę, Policę, Babią Górę.

Ze szczytu Babicy na Babicę Zachodnią i tę konkretną ławeczkę jest dokładnie 3 kilometry marszu.

fot. Tam daleko, za chmurami, Babia Góra… z wiedźmami 😉

Końcówka…

…lecz nie taka jak myślicie. Do końca trasy jeszcze kawałek, a jeśli nadal tu jesteś, to znaczy, że szlak ciekawy 😉 Kolejny kilometr trasy i kolejny przysiółek Harbutowic o nazwie Końcówka. Na skrzyżowaniu z ulicą Górską opuszczam oznaczenia niebieskie i kontynuuję szlakiem czerwonym. Ostatni odcinek w stronę Palczy. Trzeba przyznać, że bardzo ciekawe miejsce z atrakcyjnymi krajobrazami.

fot. Z Babicy Zachodniej przez jakiś czas prowadzą nas dwa oznaczenia szlaków.
fot. Na tym etapie głównie z górki…
fot. Końcówka i skrzyżowanie z ul. Górską.

Palcza i Paleczka

fot. Można by rzec, że to końcówka…Końcówki 😀 I początek ścieżki leśnej w dół, w stronę Palczy.
fot. A w głowie ostatnio pieśń: „Maryjo, Matko mojego wezwania”

Z Końcówki czerwonym szlakiem omijam Krowią Górę i po przejściu 2,3 kilometra i docieram do drogi wojewódzkiej nr 956 (Zembrzyce – Biertowice). Ze szlaku czerwonego dochodzę do szosy na wysokości przecięcia się jej z rzeką Paleczką, po czym odbijam w lewo przy kapliczce Matki Boskiej Fatimskiej.

fot. Palcza, szlak czerwony.

Teoretycznie w Palczy mogłem zakończyć wędrówkę, wsiąść w busa i wrócić do Krakowa. Miałem jednak jeszcze nieco sił, mimo ponad 20 kilometrów w nogach. Uznałem, że dotrę do stacji PKP w Stroniach, pokonując jeszcze jedno, chociaż już znacznie mniejsze wzniesienie.

Powrót do spisu treści? ->KLIK <-

Szałas i mogiła

Tym samym spod wspomnianej kapliczki w Palczy, obok kościoła ruszyłem w górę czerwonym szlakiem, docierając do Kamionki (535 metrów n.p.m.). Przy wzniesieniu znajduje się wiata, zwana też szałasem.

fot. Szałas nieopodal góry Kamionki (535 metrów n.p.m.)
fot. Szlak w tym miejscu nie charakteryzuje się niczym szczególnym. Przyjemna leśna ścieżka przecinana łąkami.

Tym samym znalazłem się na terenie Gminy Budzów, zahaczając o powiat suski. Od tego momentu szlak czerwony na mapach może być oznaczony również jako papieski. Nie jest tajemnicą, że Karol Wojtyła przemierzał te tereny wzdłuż i wszerz. Zresztą, niejako zwieńczeniem jest pomnik na pamiątkę jego odwiedzin w tym miejscu, na wysokości Skawinek.

fot. Nieco w głąb lasu od szlaku czerwonego, choć widoczny dość dobrze poprzez biało-czerwone flagi, grób… Niestety, nie potrafiłem odnaleźć informacji czyj dokładnie. Na tych wzgórzach jednak toczyły się walki Konfederatów Barskich. Możliwe, że mogiła sięga właśnie czasów przed I Rozbiorem Polski.

Papieska łąka

fot. Polana papieska.

Mijając fragment trasy, gdzie znajduje się powyższy grób, docieram do rozległej polany, na której promienie październikowego słońca malują piękne pejzaże. Polana nie ma swojej nazwy, lecz śmiało możemy powiedzieć, że to papieska łąka, gdyż na wysokości dróżki Do Krzyża w stronę Skawinek znajduje się upamiętnienie podróży i modlitw Karola Wojtyły w tym miejscu.

fot. Miejsce upamiętnienia JPII, ulica. Do Krzyża na wysokości Skawinek.
fot. Szutrową drogą w dół możemy dotrzeć do Skawinek.

Bez wątpienia coś kojącego jest w tej polanie, z której nie chce się ruszać, zwłaszcza opromienionej słońcem. Na północ można podziwiać Lanckorońską Górę, jakże charakterystyczną w tym regionie. Na południe natomiast całe Pasmo Baskidu Makowskiego, a dalej Żywieckiego.

fot. Upamiętnienie miejsca modlitwy Karola Wojtyły.

Na polanach pod Zachełmną działy się także rzeczy historyczne. W nocy z 30/31 lipca 1944 roku oddziały Armii Krajowej odebrały tu zrzut zaopatrzenia z Włoch. Akcja przebiegła pod kryptonimem „Żywica”.

Pod progiem Chełmu

W kierunku południowym rozpościerają się jeszcze wspaniałe widoki. W oddali dostrzegam zarysy Diablaka i całego pasma babiogórskiego, ale też te niższe i bliższe wierzchołki Beskidu Makowskiego. Czerwonym szlakiem mijam od północy Zarębowską Górę i po przejściu dokładnie 1,5 kilometra od polany papieskiej melduję się przy ulicy Źródlanej, która prowadzi od Skawinek w kierunku wschodnich zboczy Chełmu. To również połączenie szlaku czerwonego z żółtym łącznikiem. Od Palczy do tego punktu dystans wyniósł cztery kilometry.

Ulicą źródlaną szedłem zaledwie 300 metrów, po czym pod lasem skręciłem w prawo (kierunek północny) w ulicę Graniczną prowadzącą bezpośrednio na Stronie. Skręcając w tym miejscu w lewo (na południe) zeszlibyśmy przez Zachełmną do Budzowa, z powrotem do drogi nr 956 w stronę Zembrzyc. Kontynuując natomiast prosto, wzdłuż żółtego szlaku, w pewnym momencie droga się kończy, jest parking, z którego można wychodzić na Chełm (603 m n.p.m.), o którym więcej pisałem cztery lata temu, podczas mojej upalnej wędrówki, o której więcej przeczytacie TUTAJ, klikając w link.

fot. Skrzyżowanie, na którym prosto można kontynuować wędrówkę szlakiem czerwonym i jeszcze przez kilkaset metrów żółtym (do Chełmu Wschodniego). W prawo natomiast mój kierunek – Na Stronie.

Mały Szlak Beskidzki (czerwony), towarzyszący mi tego dnia od Myślenic, opuszczam właśnie na tym skrzyżowaniu. Prosto, w stronę Chełmu można go kontynuować, a opis fragmentu przez Marcówkę i Starowidz do Zembrzyc znajdziecie w tekście, który zalinkowałem w powyższym akapicie.

fot. Na wprost początek powiatu suskiego i Zachełmna, a dalej Budzów.
->WRÓĆ DO POCZĄTKU TEKSTU<-

Na Stronie

Wreszcie, opuszczając czerwony szlak, znajduję się na asfaltowej drodze o sporym nachyleniu w dół, w kierunku miejscowości Stronie. Pozornie niedaleko, lecz do stacji PKP mam przed sobą jeszcze trzy kilometry.

fot. Z górki na pazurki w kierunku Stroni.

Wędrówkę asfaltową wiejską drogą urozmaicają mi wspaniałe widoki, między innymi na cały garb wspomnianego Chełmu, ale też w drugą stronę, na Lanckorońską Górę, którą teraz widzę od strony zachodniej, z całym zabudowaniem Lanckorony. Ponadto, zbieram też po drodze resztki kasztanów. 😉

fot. Chociaż do Stroni wchodzimu już tutaj.

Zaznaczam jednak, że droga ta łączy Stronie z wojewódzką szosą nr 956, gdzie skrótem można pokonać garb Chełmu, dlatego też jeździ nią sporo samochodów i nie wszystkie dostosowują prędkość do wąskich i ciasnych zakrętów. Trzeba uważać i najlepiej schodzić z asfaltu, gdy nadjeżdża samochód, ale to tylko moja mała prośba o uważność.

Czas powrotu

Reasumując, cała przedstawiona trasa wyniosła niespełna 31 kilometrów wraz z każdym odejściem od szlaku na poszczególne wspomniane wzniesienia. To jeden z dłuższych odcinków pokonanych przeze mnie jednego dnia. Wędrowałem około ośmiu godzin. Dzielę się nim wierząc, że kiedyś podejmiecie wyzwanie. A może chociaż we fragmentach? Zapewniam Was, że Beskid Makowski, choć najniższy, oferuje wiele ciekawych dróg, polan, rozległych, acz cichych lasów. Co więcej, odnajdziemy też wiele punktów ze wspaniałymi krajobrazami. Dodatkowo, odnajdziemy trochę wątków historycznych.

Obserwuję w ostatnim czasie statystyki pod poszczególnymi tekstami i muszę przyznać, że te z Beskidu Makowskiego są stosunkowo często otwierane. Niezmiernie mnie to cieszy. Teoretycznie przecież są to wybory nieoczywiste. Wierzę, że również ta trasa odnajdzie Waszą przychylność. Nie trzeba robić 30 kilometrów, by poobcować z naturą. Można wyjść tylko na Plebańską Górę z Myślenic, a już dostrzeżecie piękno regionu, a także zaznacie ciszy i spokoju.

fot. W oczekiwaniu na pociąg dogrzewałem się w promieniach słońca.

Jeśli podobał Ci się tekst oraz opis wędrówki, możesz postawić kawę i sprawić mi przyjemność, a tym samym wesprzeć nieco Mapę w Kieszeni. Za każdy gest serdecznie dziękuję! 😉

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *