Małopolska

Najwyższa „Wyspa” – czyli z Tymbarku na Mogielicę

Wysiadam. Widzę mały ryneczek, obok kościół, bardzo mało ludzi, ale to przecież wczesna pora. Gdzie te góry? – pytam sam siebie. Tymbark – kojarzony z dobrymi sokami. Dla mnie był punktem wyjściowym w Beskid Wyspowy i jego najwyższy szczyt – Mogielicę. „Rynek w Tymbarku przykryć można dłonią, wraz z kościołem i dzwonnicą (…)” – śpiewało Stare Dobre Małżeństwo.

Jeśli w którymś miejscu podróży może Ci się przydać GPS, to zazwyczaj właśnie na początku. Zwłaszcza, jeśli przyjeżdżasz busem czy pociągiem, wysiadasz, a nie znasz miasteczka, które ma być Twoim punktem wyjściowym. W Tymbarku w Rynku charakterystyczny jest Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. To właśnie wzdłuż jego ogrodzenia należy rozpocząć wędrówkę (ulica Kościelna) w kierunku Mogielicy (1170 m n.p.m), bo do niej samej stamtąd daleka droga.

fot. 2 Kościół NNMP w Tymbarku, Rynek

Tam pojawiamy się na szlaku żółtym i czarnym jednocześnie, choć oczywiście w praktyce jest to na razie zwykła, asfaltowa droga wzdłuż domów w tym małym miasteczku. Nią docieramy do krajowej 28 (Mszana-Limanowa). Musimy ją przeciąć obok stacji benzynowej i kontynuować ulicą Kościelną. Za moment lądujemy na właściwym szlaku. Pojawia się rozwidlenie. Chcąc ominąć górę Łopień, należy kierować się prosto, szlakiem żółtym, w kierunku Świstaka. Skręcając w prawo na szlak czarny, ruszamy bezpośrednio na Łopień. Trasa bardzo ciekawa i stosunkowo długa. Ja przez Łopień wracałem.

Na przełaj

W kierunku Mogielicy wybrałem trasę eksperymentalną. Nie trafiłem na szlak za kościołem, ale na ulicę Targową w Tymbarku i wzdłuż rzeki Słopniczanki ruszyłem wiejską drogą asfaltową. W Słopnicach Dolnych odbiłem w prawo i polami udałem się w kierunku lasu na wzgórzu. W oddali widziałem wzniesienie Łopienia. Wiedziałem, że kierunki się zgadzają, a szlak był równie urokliwy, choć nieoficjalny. Przez pola… w resztkach marcowego śniegu.

fot. 3 – Pola i krajobraz nieopodal Słopnic Dolnych

Niezależnie, czy trafisz na szlak żółty od kościoła, czy też pójdziesz ścieżką alternatywną, musisz trafić do drogi asfaltowej prowadzącej ze Słopnic do Zaświercza. To urokliwa jezdnia poprowadzona pomiędzy Łopieniem a Mogielicą. Mając samochód, dotrzesz nią bez problemu do Przełęczy Rydza-Śmigłego. Ja wybrałem jednak inną drogę i w Zaświerczu wszedłem na papieski szlak żółty, który bezpośrednio prowadzi na Mogielicę od strony północno-wschodniej. Na tym etapie, idąc z Tymbarku, miałem już w nogach około 10 kilometrów. Jeśli pójdziesz oficjalnym szlakiem, będziesz miał coś koło ośmiu. Tak czy inaczej, jest to już spora odległość, a pamiętaj, że jeszcze nawet nie zacząłem się wspinać pod szczyt.

Droga zdecydowanie dla tych, którzy chcą przejść więcej. Jeśli nie masz tyle czasu czy sił, podjedź samochodem właśnie w to miejsce. Do Zaświercza, pod początek szlaku papieskiego lub trochę dalej – do Przełęczy Rydza-Śmigłego, skąd masz najkrótszy wariant podejścia na Mogielicę. Oba punkty oznaczam strzałkami na poniższej mapce. Kolorem bordowym wytyczam na niej moją drogę z Tymbarku.

fot. 4 – Etap I z Tymbarku pod szlaki na Mogielicę
fot. 5 – Mogielica z dołu, u progu szlaku papieskiego

Szlak północno-wschodni. Papieski

Na najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego – zwanego tak przez to, że jego wzniesienia przypominają pojedyncze wyspy w krajobrazie – wybrałem się 10 marca. Po drodze z Krakowa śniegu już nie było, lecz jak tylko ruszyłem nieco wyżej, białej pokrywy zalegało jeszcze całkiem sporo. Na szlaku żółtym, którym według map z Zaświercza idzie się dwie godziny na szczyt, miejscami wpadałem też na skorupy lodu. Ciekawe były przejścia przez strumyki, gdzie woda zdawała się tylko delikatnie zamarznięta. W kilku miejscach, gwiazdy zatańczyły na lodzie… Ale orła nie wywinąłem. Temperatura? Kilka stopni poniżej zera. Na szczęście termosik i kawka dawały kopa. Ubiór podwójny i sporo ruchu. Mróz w tym wypadku nie miał szans. Jakoś tak dobrze wspominać zimę, kiedy na zewnątrz coraz mocniej panoszy się lato, prawda? 🙂

Szlak od północno-wschodniej strony (papieski) nie jest bardzo wymagający, chyba, że zimową porą się go zgubi… Na własnych nogach poczułem, jak to jest wspinać się w jakimś innym leśnym miejscu, gdzie latem prawdopodobnie płynie z góry woda. Przynajmniej było trochę bardziej ekstremalnie. Ogółem jednak, jeśli byłeś na Turbaczu, szlak na Mogielicę jest bardzo podobny pod kątem stopnia trudności. Trochę płaskich etapów, parę mocniejszych wspinaczek, leśne dróżki, przecinam też przy okazji trasę do biegów narciarskich.

fot. 6 – Bez mapy i kawy nie ma dobrej wędrówki

Docieram na Mogielicę. Piękny krajobraz na dolinę pomiędzy Limanową a Tymbarkiem, a także Sarczyn i Sałasz, dwa szczyty znajdujące się na wschód od Limanowej. Wszystko obserwuję z zachwytem, a kilkanaście połamanych drzew na skutek huraganowych wiatrów robi duże wrażenie. To kolejne podobieństwo do Gorców. Na szczycie znajduje się drewniana wieża widokowa. Niestety, nadaje się już tylko do remontu, o czym informowała tabliczka. Przede mną znalazło się kilka odważnych (czy głupich?) dziewczyn, które wyszły na górę. Dziurawe i stare stopnie tylko trzeszczały… uff. Wieża jest mocno sfatygowana…

fot. 7 – Mogielica Szczyt 1170 m n.p.m

Zejście do przełęczy

Ze szczytu schodziłem szlakiem zielonym do przełęczy Rydza-Śmigłego – polskiego bohatera, Wodza Naczelnego w czasie agresji Niemiec na Polskę w 1939 roku – najkrótszym wariantem na Mogielicę. W dół, wg map, schodzi się 1h 20min, w górę tamtą drogą 1h 45min. Oczywiście, jeśli będę gdzieś podawał czasy, zawsze należy brać poprawkę, bo różnie z nimi bywa. To tylko orientacyjne pomiary, każdy ma swoje tempo, przerwy, inną kondycję. Generalnie jednak, żadną drogą z samego podnóża Mogielicy, nie powinieneś iść dłużej niż dwie godziny.

Na Przełęczy Rydza-Śmigłego jest parking. To tutaj śmiało możesz zostawić samochód, jeśli nim przyjedziesz i zdecydujesz się na ten właśnie szlak. Z tego miejsca można też iść na kolejną „wyspę” Beskidu, a więc Łopień, który na początku swojej trasy omijałem dołem. Kiedy dotarłem do przełęczy, apetyt był duży. Zamiast wracać do Tymbarku drogą asfaltową i nizinami, ruszyłem znowu w górę. Dzień był jeszcze stosunkowo krótki, ale czas miałem znakomity. O tym jednak innym razem… pierwszy wpis nie może zabić długością. Polecam jednak wariant z dwoma szczytami jednocześnie. To już całkiem ciekawa trasa.

fot. 10 – etap 2 – bezpośrednie wyjścia u podnóża góry
Mogielica ze szlaku Łopień
fot. 11 – Mogielica ze szlaku na Łopień

Czy warto wybrać się w Beskid Wyspowy? Jeśli szukasz przyjemnych szlaków z niedużymi wysokościami, zdecydowanie tak. Wyspy Beskidu dadzą ci przyjemne doświadczenia. Z najwyższego szczytu oczywiście zobaczysz sporo pięknych krajobrazów limanowskich – i nie tylko. Wysokości ledwie przekraczające 1000 metrów nie rzucają na kolana, ale nie o to przecież w tym chodzi, bo nawet na takich wędrówkach znajdujesz spokój, wytchnienie, relaks i emocje. A przecież o to Ci chodzi, ruszając ze zgiełku codzienności? W Beskidzie Wyspowym większość czasu spędzisz w lasach. Kontakt z naturą. Cisza. Jest jeszcze jeden aspekt – zdecydowanie mniej ludzi, zwłaszcza na mniej popularnych ścieżkach.

PS

Mapa w kieszeni jest oczywiście ciągle na początku swojej przygody. Dam z siebie wszystko, by jak najlepiej rozwijać stronę i publikować ciekawe wpisy, jednocześnie zachęcając Cię do lektury i motywować do wycieczek. Postanowiłem podzielić się blogiem już od pierwszego wpisu. Dlatego w poszczególnych sekcjach będzie na razie pusto. Jeśli jednak pierwsze wrażenie jest dobre, zachęcam do polubienia Fan Page’a na Facebooku, udostępniania, dzielenia się opiniami. Możesz też subskrybować powiadomienia mejlowe. A przede wszystkim zachęcam – do powrotu! Stwórzmy razem coś przyjemnego 🙂 Z mapą w Twojej kieszeni!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *