Lackowa – najwyższa w Beskidzie Niskim z konfederacką historią
Beskid Niski rozciąga się od Bieszczad po Beskid Sądecki. Charakteryzuje go specyficzna dzikość natury, bogactwo kulturowe i historyczne, łemkowskie dzieje, stare cerkwie, niewysokie, choć wybitne góry. Jedną z nich jest Lackowa (997 metrów n.p.m.), najwyższy szczyt pasma po polskiej stronie, jednocześnie zaliczany do Korony Gór Polski.
MAPKA TRASY
PRZEJDŹ DO WĄTKU HISTORYCZNEGO
POCZYTAJ O SZCZYCIE
BIAŁA I BIELICZNA
ROPKI
NA KONIEC
Uzdrowiskowy początek
Trasę zaczynam w Wysowej-Zdroju na wysokości Cerkwi pw. św. Archanioła Michała, pięknej zabytkowej budowli wpisanej do Szlaku Architektury Drewnianej. Wzniesiona została w 1779 roku na miejscu poprzedniej, spalonej dwa lata wcześniej. Nieopodal znajduje się całkiem spory parking, gdzie możemy pozostawić samochód.
Po przecięciu potoku Mediudek odbijamy w prawo, następnie delikatnie w lewo w drogę wewnętrzną. Oznaczenia szlaku zielonego stosunkowo często pojawiają się na ogrodzeniach domów. Asfaltową ścieżką idziemy około 900 metrów delikatnie pod górę, pokonując mostkiem rzekę Ropę.
Tuż przed wejściem do lasu następuje rozejście szlaków. Czerwony odbija w kierunku południowym i możemy nim dotrzeć do Kaplicy na Górze Jawor, gdzie również znajduje się stara Cerkiew Opieki Matki Bożej. Szlak zielony natomiast prowadzi prosto, gdzie kończy się asfaltowa nawierzchnia, a zaczyna leśna droga. Co ważne, na tym rozwidleniu dróg nie ma konkretnego oznaczenia, a myląca może okazać się polna droga w prawo na północ.
Mylne rozwidlenie
Od miejsca oznaczonego na powyższej mapce do Przełęczy Cegielka (Sedlo Cigelka), mamy około 35 minut marszu – 1,5 kilometra. Na mapach znajdziemy też oznaczenia na Przełęcz Cegiełka, bo tak spolszczono nazwę rzeczki płynącej wzdłuż szlaku zielonego, wpadającej w Wysowej do Ropy. Nazwa przełęczy pochodzi jednak przede wszystkim od wsi Cigelka po drugiej stronie wniesienia na Słowacji. Docieram bowiem do przełęczy, rozdziela oba państwa. Od tej pory wędruję głównie grzbietem granicznym.
Na granicy
Na Przełęczy Cigielka możemy chwilę odpocząć. Znajduje się tam bowiem drewniana wiata. Po kilku łykach napojów ruszam wzdłuż granicy, kierując się tym razem na północny zachód szlakiem czerwonym. Od przełęczy do szczytu o nazwie Cegiełka (805 metrów n.p.m.) mam dokładnie kilometr drogi, przechodząc na tej trasie rozległą polanę, z której roztacza się piękna panorama na stronę słowacką.
Szczyt Cegiełki nie jest oznaczony. Przechodzi się przez niego w lesie, choć intuicyjnie stosunkowo łatwo wyczuć, kiedy jesteśmy na najwyższym garbie w tym rejonie. Przechodząc dalej, szlak czerwony prowadzi nas w stronę Ostrego Wierchu. Na sam Wierch nie ma konieczności wchodzić, bowiem punkt charakterystyczny stanowi rozwidlenie szlaków Pod Ostrym Wierchem (901 m n.p.m.).
Do tego miejsca dojdziemy w około dwie godziny z Wysowej-Zdroju, przemierzając dokładnie 5,6 kilometra. Przyjmijmy ten odcinek za pierwszy etap wycieczki, która do tej pory przebiegała w cienistej i jeszcze dość chłodnej aurze.
Nie bez przyczyny wspominam o temperaturze, bo trafiłem na jeden z cieplejszych lipcowych dni. Od rana skwar lał się z nieba, choć trzeba przyznać, że na grzbiecie górskim w lesie bywało przyjemnie. Całe szczęście, że Beskid Niski jest w większości zalesiony, bo nie było większych problemów ze słońcem na pierwszych podejściach. Na Ostrym Wierchu solidne nawodnienie i wzmocnienie. Co jak co, ale dawno nie miałem tylu płynów w plecaku podczas kilkugodzinnej wędrówki.
Pułaski i Konfederacja Barska
Z Ostrego Wierchu mamy gwałtowne i strome zejście czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Pułaskiego (743 m n.p.m.), nazwanej na cześć wodza Konfederacji Barskiej. Człowieka, który uratował pierwszego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Jerzego Waszyngtona w Bitwie nad Brandywine w 1777 roku. Bohater Polski i Konfederatów, którzy do końca walczyli o uniknięcie rozbiorów, ale też USA, gdzie stał mężnie po stronie Armii Prezydenta.
Konfederacja Barska była uważana za pierwsze polskie powstanie. Przez cztery lata walczyła z Rosjanami. Główną przyczyną powstania było niezadowolenie szlachty z podporządkowania rządów Poniatowskiego carycy Katarzynie II i szeroko pojętej Rosji. Konfederację związano w Barze na Podolu 29 lutego 1768 roku. Przywódcą został Józef Pułaski, ojciec Kazimierza.
Po klęsce Baru Konfederaci przenieśli się właśnie w Beskid Niski. Jednym z kluczowych ośrodków stała się Dukla, a do największego starcia z Rosjanami doszło w 1770 roku między Konieczną a Izbami, a więc na terenie pasma Lackowej, Wysowej, Ropek. Góry naznaczone przelaną krwią w obronie przed rosyjskimi wpływami, które omotały ostatniego króla RP Stanisława Augusta Poniatowskiego.
–>> do spisu
Od Przełęczy Pułaskiego do Lackowej pozostaje coraz krótszy dystans, jednak zdecydowanie najtrudniejszy. Około kilometrowe strome podejście, gdzie tego dnia wylałem mnóstwo potu. Jak na Beskid Niski poziom trudności bez wątpienia robi wrażenie. Przed oczami miałem od razu swoją ubiegłoroczną wycieczkę na Magurę Wątkowską i wcześniejsze strome wejście na górę Kolanin. Rzekomo jednak od strony zachodniej wejście na Lackową jest nieco krótsze, ale jeszcze stromsze, przez niektórych nazywane ścianą płaczu. Cóż, z pewnością będę kiedyś chciał je sprawdzić pod własnymi podeszwami.
Perła w Koronie – Lackowa
Po godzinie wędrówki i wspinania od Przełęczy Pułaskiego, docieram na szczyt. Lackowa (997 metrów n.p.m.) jest najwyższym wzniesieniem Beskidu Niskiego po stronie Polski. Warto bowiem odnotować, że Beskid rozciąga się też na stronę słowacką i nieopodal mamy górę Busov, liczącą 1002 metry n.p.m., a jej wybitność robi jeszcze większe wrażenie.
Szczyt Lackowej nazywany również Chorągiewką Pułaskiego. Nazwa nawiązuje do rzekomego masztu z flagą, który miał znajdować się na tym – wówczas jeszcze nie do końca zalesionym – wzniesieniu, a który miał być punktem orientacyjnym i komunikacyjnym dla walczących Konfederatów Barskich.
Źródła Białej
Z Lackowej wróciłem w około 20 minut do Przełęczy Pułaskiego. Pierwotne zamierzenia były takie, że przez Ostry Wierch i Białą Skałę przejdę do Ropek żółtym szlakiem. Po drodze jednak uległy zmianie. Zdecydowałem się odbić w kierunku północnym szlakiem nieoznaczonym kolorem, natomiast widocznym na mapach, w stronę Bielicznej. Zanim jednak o wyludnionej wsi, słów kilka o strumyku wypływającym ze zboczy góry.
Po zejściu ze szlaku czerwonego ruszyłem dróżką, która doprowadziła mnie do źródeł Rzeki Białej. Jak to zwykle bywa, ma ona kilka ścieków i rozgałęzień, ale wypływa właśnie stąd – ze zbocza Przełęczy Pułaskiego. Jeśli nic Wam nie mówi jej nazwa, warto zobrazować, że Biała następnie płynie przez Grybów, Bobową, Ciężkowice, Tuchów, nabierając znacznej szerokości przecina Tarnów na wysokości Mościc i tuż za zakładami Azotowymi wpada do Dunajca. Górski strumyk, który rozpędza się w Małopolsce na dystansie 100 kilometrów, niejednokrotnie po drodze robiąc wiele szkód, zatapiając między innymi tarnowskie działki i okoliczne osiedla.
Strumyk Białej okazał się zbawienny w tej temperaturze powietrza. Obmycie i orzeźwienie w chłodnej górskiej wodzie było nie do ocenienia. Idąc wzdłuż Białej, chwilami trzeba nawet przejść kilka metrów przez jej koryto. Oczywiście nie jest ono głębokie w tym miejscu. Od Przełęczy Pułaskiego, gdzie zboczyłem ze szlaku czerwonego do wsi Bieliczna mamy dokładnie dwa kilometry.
Opustoszała wieś – symbol Beskidu Niskiego
Bieliczna, dawna wieś łemkowska, opustoszała i wysiedlona w ramach Akcji Wisła z 1947 roku. Lokowana pod koniec szesnastego wieku. Dzisiaj z zabudowań nie pozostało praktycznie nic i teren ten jest częścią wsi Izby. Jedynym, charakterystycznym punktem po łemkowskiej historii pozostała zabytkowa cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła.
Wybudowana została w roku 1796. Co ciekawe, jest jedną z nielicznych murowanych cerkwi w regionie. Cesarstwo Austriackie nakazywało bowiem, by budynki sakralne wznosić w prostocie z widocznymi elementami barokowymi. Przez długi czas pozostająca w stanie ruiny, w latach 80. XX wieku odrestaurowana. Całą dobę można wchodzić do środka. Sam ołtarz jest odgrodzony kratą.
Łącznikiem do Ropek
Kolejny etap wędrówki tego dnia okazał się najtrudniejszym. Upał dawał się we znaki. Spod Cerkwi szlakami nieoznaczonymi musiałem dojść do Ropek. Mapa była przydatna, jednak oznaczenia w tym rejonie są mizerne. Aby uniknąć drogi przez Izby i dojścia do czerwonego szlaku, gdzie znacznie wydłużyłbym trasę, poszukiwałem widocznej na mapach przecinki w lesie na zboczach Stożka (852 m n.p.m.), która łączy się ze szlakiem żółtym, biegnącym od Ostrego Wierchu do Ropek.
Na mapach miejsce, w którym należy odbić w prawo z głównej drogi, oznaczone często punktem węzłowym nr 18 – dokładnie 800 metrów od wspomnianej cerkwi. Znajduje się tam stary pochylony i ledwo widoczny drogowskaz z kierunkiem na Ropki, a także charakterystyczna brama, pod którą trzeba przejść. Łącznik do szlaku żółtego jest jak najbardziej legalny.
Do szlaku żółtego od bramy dzieli mnie 1,6 kilometra, natomiast odcinek oznaczony na powyższej mapce, a więc od cerkwi w Bielicznej do centralnego punktu Ropek wynosi 4,6 kilometra. Łącznik do traktu żółtego to głównie leśna dróżka z mniejszymi i większymi podejściami. Cały odcinek pod górkę. Kiedy natomiast dojdziemy do żółtego szlaku, jego część kierunku Ropek zaczyna już wyłącznie opadać. Zejście jest tam całkiem przyjemne.
Przełęczą Hutniańską – dzikość krajobrazu
Ropki to kolejna, nieco zapomniana miejscowość Beskidu Niskiego. Zapomniana w rozumieniu normalnego życia. To również wieś opustoszała, choć w przeciwieństwie do Bielicznej czy Świerzowej Ruskiej obok Krempnej, tutaj pojawili się nowi mieszkańcy, często właściciele pięknych posiadłości czy domów letniskowych, oddalonych od siebie, rozwleczonych po całej dolinie w pięknym i dzikim klimacie.
Z Ropek do Wysowej-Zdroju wiedzie ostatnie 5,5 kilometra drogi, która z szutrowej przekształca się w asfaltową. Po drodze przechodzę przez piękną Przełęcz Hutniańską na wysokości 645 metrów n.p.m., z której rozciągają się śliczne krajobrazy, zarówno w stronę grzbietu Ostrego Wierchu i Cegiełki, ale również w kierunku wschodnim na Bziany (wzniesienie między Ropkami a Hańczową 740 m n.p.m.).
W warunkach lipcowego upału każdy skrawek cienia na tym odcinku był na wagę złota. Znalazło się ich trochę, więc korzystałem, jak tylko mogłem. Ostatnia prosta do Wysowej-Zdroju była wymagająca – nie tyle z uwagi na trudność tej trasy, ale na bijące promienie słoneczne.
Jak zatęsknisz, wróć jeszcze raz
W ciągu nieco ponad sześciu godzin przechodzę trasę 23 kilometrów z dłuższym, około 40-minutowym odpoczynkiem na Lackowej. Trasę oceniam na umiarkowanie trudną pod kątem podejść, ale zdarzają się fragmenty, gdzie trzeba zachować ostrożność przy zejściach, a także spalić nieco mięśnie przy wyjściach.
Dziki i mocno pagórkowaty teren z zalesionymi wierzchołkami, rozległymi kwiatowymi łąkami, opuszczonymi wsiami i garstką turystów, których mijałem po drodze. Początek i koniec w miejscowości uzdrowiskowej, Wysowej, która może nie cieszy się tak wielką popularnością jak choćby nieodległa Krynica, ale ma swój specyficzny mikroklimat i skrywa piękne tajemnice Beskidu Niskiego.
Powyższe motto możesz odnieść również do Mapy w Kieszeni. Jak zatęsknisz, wróć jeszcze raz.
Jeśli podobał Ci się tekst i opis wędrówki, możesz postawić kawę i wesprzeć nieco
Mapę w Kieszeni. Za każdy gest serdecznie dziękuję! 😉