Serce Beskidu Małego – Góra Żar i sąsiadki
Niezwykle popularna Góra Żar przyciąga turystów z różnych stron. Atrakcyjna pod wieloma względami. Chociaż nie „grzeszy” wysokością, to jednak ma wiele pięknych walorów, a co ważniejsze, rozciągają się z niej przepiękne krajobrazy. Ostatni przystanek na zachód w garbie Kocierza. Beskid Mały, który może być wielki w emocje i wrażenia.
Porąbka w Beskidzie Małym to niewielka miejscowość po wschodniej stronie zbiornika Czanieckiego. Rozciągnięta jednak znacznie przez tzw. Wielką Puszczę, zmierzającą do przysiółka o tej samej nazwie. Właśnie na tej trasie napotykamy na szlak żółty, z którego zaczynamy wędrówkę.
MAPA TRASY –> PRZEJDŹ
Cisowa Grapa
Kiczera
Żar – góra wielowymiarowa
Puszcza z Raztoki
Żółty szlak przecina drogę na wysokości przystanku Wielka Puszcza Domaczka. Jeśli dojedziecie do samego przysiółka, też nie będzie daleko. Wejście na ścieżkę w kierunku południowym oznaczony na mapach jako Raztoka, od rzeczki, która płynie w tym miejscu, będąc bezpośrednio dopływem Soły. Jest to charakterystyczny punkt, gdzie znajduje się leśniczówka, a także pomnik oddziałów AK Garbnik.
Szlak rozpoczyna się na uliczce Długie Łąki, by po kilkudziesięciu metrach odbić gwałtownie w prawo w głąb lasu. Tam już mamy leśną ścieżkę wznoszącą się delikatnie w kierunku Przełęczy Isepnickiej, do której spod leśniczówki jest 2,5 kilometra drogi. Odcinek w tym miejscu, choć cały czas pod górę, wznosi się umiarkowanie i nie sprawia większych problemów.
GPS w głowie – atak na Cisową Grapę
Po niecałej godzinie dochodzimy do Przełęczy Isepnickiej (698 m n.p.m.). To rozejście szlaków w kierunkach wschodnim lub zachodnim. Urokliwe miejsce z pierwszymi delikatnymi krajobrazami. Drogowskazy pokazują niedużą odległość na Przysłop Cisowy. Pod wpływem chwili decydujemy się, by zaliczyć jeszcze tę przełęcz.
Chwilowo zatem kierunek południowo-wschodni. Do wspomnianego Przysłopa jest 1,6 kilometra, a więc w dobrym tempie 30 minut. Trzymając się szlaku czerwonego omijamy dwa wierzchołki: Cisowa Grapa oraz Wielka Cisowa Grapa, na które można dotrzeć nieoznaczonym traktem. O tym jednak za moment.
Nie ma jak w szałasie
Omijając Wielką Cisową Grapę od strony północnej zahacza się o ruiny kamiennego szałasu. W przeszłości budowle takie służyły głównie rolnikom i pasterzom, którzy pracowali na pobliskich polach czy halach. Przysłop Cisowy (795 m n.p.m.) – kolejne rozejście szlaków. Szlakiem czerwonym możemy kontynuować wędrówkę w stronę wschodnią Beskidu Małego, gdzie na pierwszy strzał mielibyśmy dość słynne wzniesienie Kocierz (879 m n.p.m.). Pojawia się również możliwość wejścia na ścieżkę niebieską prowadzącą przez Kościelec Mały do Czernichowa.
W naszej wędrówce plany były inne, a tak naprawdę pomysł „zahaczenia” o Przysłop Cisowy wyszedł od mojej ulubionej towarzyszki podróży. 😉 Siedząc na ławeczce na wspomnianym rozwidleniu dróg, popijamy kakao, posilając się delikatnie. Następnie z powrotem do Przełęczy Isepnickiej, tym razem przez Wielką Cisową Grapę. Podejście na nią od strony wschodniej nie jest szczególnie wymagające.
Najwyższy i charakternie stromy
Szczyt w całości zalesiony, nie ma na nim też żadnej tabliczki i co ważne, jak wspomniałem wcześniej, nie prowadzi na ten wierzchołek żaden oficjalnie oznaczony kolorem szlak. Na mapach jednak rozrysowane są ścieżki w to miejsce i rzeczywiście, bardzo łatwo tam wejść. Na jednym z kamieni wypisano jedynie wysokość góry mierzącej 853 metry n.p.m., co w efekcie okazało się najwyższym naszym wzniesieniem tego dnia, choć najmniej urokliwym pod względem krajobrazów.
Zejście z Wielkiej Cisowej Grapy w stronę północną, chcąc wrócić do czerwonej ścieżki, wymaga nie lada uwagi. Chodząc do tej pory po Beskidzie Małym chyba nigdzie nie znalazłem tak stromego i niebezpiecznego pochylenia. Być może właśnie dlatego nie wyznaczono oficjalnie szlaku w tym miejscu? Stromizna ze sporej wielkości kamieniami i osuwającą się ziemią sprawiła pewne wyzwanie przy zejściu. Oczywiście warto potraktować ten odcinek jako dodatkowy zastrzyk adrenaliny, więc mimo wszystko polecam wejście na Wielką Cisową Grapę.
Na drodze Kiczera
Po zejściu i ponownego spotkania się z czerwonym szlakiem, wracamy do Przełęczy Isepnickiej. Tutaj zielonym szlakiem istnieje możliwość, by bezpośrednio udać się na Żar. Pierwotnym założeniem było jednak zdobycie Kiczery, dlatego też trasa wyznaczona jest na żółto–czerwony. Przełęcz Isepnicką i Kiczerę dzieli niecały kilometr podejścia.
Po drodze wyłaniają nam się przepiękne krajobrazy, zwłaszcza w kierunku południowym i południowo-zachodnim na Jezioro Żywieckie, a także Pasmo Skrzycznego w Beskidzie Śląskim. Sięgając wzrokiem jeszcze bardziej na wschód, dostrzeżemy fragment Babiej Góry, na której zboczach wciąż końcem kwietnia zalegało mnóstwo śniegu.
Kiczera – 827 metrów n.p.m. Jeden ze szczytów pasma Kocierza, zwana również Kiczorą. Sam wierzchołek jest zalesiony, jednak tuż pod nim znajdują się rozległe polany z panoramą właściwie w każdym kierunku. W dawnych czasach na polanach Kiczery wypasały się owce, a także rolnicy uprawiali pola. Pod szczytem Kiczery znajduje się drewniana wiata i miejsce na ognisko. Niestety, prawdopodobnie jest to też miejsce wielu imprez, bowiem z koszy wysypywały się kilogramy śmieci. Szkoda, że nie każdy potrafi zadbać o porządek w górach. Porządek po sobie…
Uroki w każdą stronę
Na południe możemy obserwować panoramę Jeziora Żywieckiego i Beskidu Żywieckiego, w oddali dostrzegając też fragmenty pasma babiogórskiego. Nieco bardziej na zachód rozciąga się na odległym planie Beskid Śląski i majestatyczne Skrzyczne. Doskonale widoczny jest zbiornik elektrowni na Górze Żar oraz panorama pasma Czupela (933m n.p.m.). O tamtych rejonach więcej poczytacie w tekście z mojej wycieczki właśnie na najwyższy szczyt Beskidu Małego.
Z kolei w kierunku północnym rozciąga się wzniesienie Palenicy i dalej fragmenty krajobrazu Śląska. Na wschód natomiast pasmo Beskidu Małego w kierunku jego małopolskiej części, a więc pasm Potrójnej i Leskowca.
Żar – góra wielowymiarowa
Z Kiczery na Górę Żar prowadzi szlak czerwony. Ten etap to nieco ponad dwa kilometry. Samo przejście wzdłuż zbiornika na szczycie Żaru chwilę trwa. Długość zbiornika bowiem wynosi 650 metrów, a jego szerokość 250 metrów. Szlak czerwony łączy się z zielonym. Tym drugim możemy dostać się na Żar z Międzybrodzia Żywieckiego, idąc przez przełęcz Isepnicką, ale potem omijając Kiczerę. Zakładając również, że chcemy iść nieco dalej, bo istnieje wariant wyjścia na Żar bezpośrednio po stoku narciarskim i wzdłuż kolejki szynowej.
Woda z kaskady – beskidzkie generowanie prądu,
czyli Elektrownia Porąbka – Żar
Kilka słów na temat samego zbiornika, bo jest to wyjątkowo ciekawa budowla. Pierwsze pomysły na budowanie tego typu elektrowni szczytowo-pompowej rodziły się jeszcze w czasach przedwojennych. Projekty zbiornika na Górze Żar zaczęto realizować w latach 60. XX w., by w roku 1971 rozpocząć budowę. Podłączono ją do sieci dokładnie w Sylwestra 1979 roku. Prace przygotowawcze pod zbiornik trwały od końca lat 60., natomiast roboty górnicze zaczęto wykonywać już w 1970 roku.
Objętość całkowita elektrowni wynosi 2,3 miliona metrów sześciennych, natomiast użytkowa 2 miliony. Głębokość zbiornika – 30 metrów. Czas pompowania wody do zbiornika górnego trwa 5,5 godziny. Zbiornikiem dolnym jest zalew na Sole, czyli popularne Jezioro Międzybrodzkie. Sama elektrownia Porąbka-Żar jest drugą co do wielkości elektrownią szczytowo-pompową w Polsce i jedyną podziemną. Większa powstała w Żarnowcu na Pomorzu.
O energii oraz mechanizmach działania elektrowni pewnie moglibyśmy pisać wiele, ale nie poczuwam się do tego, bo żaden ze mnie ekspert. Wiele informacji znajdziecie w sieci. Co ważne, spad wody z górnego zbiornika do dolnego jest największym tego typu w Polsce, a wynosi ponad 440 metrów. Atutem jest położenie topograficzne obydwu zbiorników, które dzieli niewielka odległość. Odnotujmy, że przed powstaniem elektrowni na górze Żar było lotnisko szybowcowe, później przeniesione na dolne zbocza góry od strony Międzybrodzia Żywieckiego.
Lecę, bo chcę… raj i Żar
Skoro przy lotnictwie jesteśmy, jednym z wielkich zalet Żaru jest polana, która daje doskonałe warunki do startu paralotniarzy. Można również wykupić taki lot z instruktorem. Na szczycie znajduje się również sklepik z pamiątkami, restauracja typu „okrąglak”, grill, tor letni saneczkowy.
Mamy też górną stację kolejki linowo-terenowej (szynowej). W nieco ponad pięć minut można nią dostać się na szczyt. Co ciekawe, jej dwa wagoniki zostały przeniesione wiele lat temu na Żar z Gubałówki w Zakopanem, gdy tam zakupiono nową kolejkę. Na wzniesieniu znajduje się również budynek stacji meteorologicznej i maszt nadawczy.
Góra Żar (761 m n.p.m.) jest jednym z popularniejszych celów turystycznych Śląska i zachodniej Małopolski. Rzeczywiście, walory krajobrazowe są zdumiewające, jak na wysokość, której daleko nawet do tysiąca metrów. Góra ma jednak niezłą wybitność. Na jej szczyt dawniej można było całkiem legalnie wjeżdżać samochodami, które parkowały wzdłuż asfaltowej drogi. Oczywiście, nadal służy pojazdom służbowym, ale generalnie obowiązuje tam zakaz ruchu. Tak więc wędrówka szlakiem lub wyjazd kolejką.
Śląskie czarownice… i słowiańska mitologia
Z górą związanych jest wiele legend, a większość z nich wspomina, że na Górze Żar była kiedyś świątynia pogańska na cześć Żywi – bogini płodności, życia i zdrowia. Wiele podań mówi też o czarownicach, które chętnie odwiedzały stoki Żaru, urządzając sabaty. Stoki i polany Żaru, Kiczery, Wielkiej i Małej Grapy były chętnie wykorzystywane przez miejscowych pasterzy i rolników – jeszcze nawet w połowie XX wieku.
Łaski i ruchy wewnątrz góry
Z Żaru do Porąbki schodzimy szlakiem czerwonym, mijając Kozubnik (551m n.p.m.). Pierwsza część drogi wiedzie przez las, natomiast dalej dochodzi się do wschodniego brzegu Jeziora Międzybrodzkiego. Na wysokości zapory w Porąbce szlak czerwony jest wytyczony na drugą stronę rzeki. Ulicą Żywiecką natomiast wchodzimy na szlak zielony prowadzący do Porąbki.
Drgające serce
Przez ostatnie lata Polski Instytut Geologiczny musiał zmierzyć się z dementowaniem nieprawdziwych plotek, jakoby zachodnie zbocze góry Kozubnik miało się osuwać i za jakiś czas spowodować ogromną katastrofę. Osuwisko „Łaski” rzeczywiście istnieje i jest widoczne ze szlaku czerwonego. Właściwie przechodzi się tuż obok.
Powstało prawdopodobnie wiele tysięcy lat temu. Po raz ostatni dało o sobie znać w roku 2010. Mało tego – geolodzy potwierdzili, że jest aktywne, a więc głęboko w ziemi pojawiają się ruchy skalne. Na zboczu tuż nad zalewem znajduje się wiele domków letniskowych, z których część została wyłączona z użytku, bo rzeczywiście, osuwisko może kiedyś znowu dać o sobie znać. Jednak wizje katastrofy, odłamu całej części góry, potencjalnego tsunami wywołanego na Jeziorze Międzybrodzkim i wielu zalanych miejscowości są zdecydowanie na wyrost i wyłącznie wytworem ludzkiej wyobraźni. Przynajmniej takie stanowisko Państwowego Instytutu Geologicznego odnalazłem w roku 2020. Miejmy nadzieję, że „Łaski” będą przez kolejne setki lat pełne… łaski.
Około szesnaście kilometrów trasy w przeciągu niecałych sześciu godzin. Po drodze trzy wierzchołki Beskidu Małego i dwie istotne przełęcze. Trasa w sam raz na jeden dzień o umiarkowanym stopniu trudności, choć górek poniżej 1000 metrów nie należy lekceważyć. Wiele wariantów dróg, relaks i zaduma na punktach widokowych, od których opisana trasa nie stroni.
Żar i okolice dają wiele możliwości dla każdego. Piechurów, rowerzystów MTB, turystów, spacerowiczów, paralotniarzy, szukających rozrywki na torze saneczkowym, rodzin z dziećmi.
Jeśli podobał Ci się tekst i opis wędrówki, możesz postawić kawę i wesprzeć nieco Mapę w Kieszeni: